środa, 30 marca 2016

David Mitchell: "Czasomierze"

Autor: Po drugiej stronie... dnia marca 30, 2016 1 komentarze


David Mitchell: "Czasomierze"
Wydawnictwo MAG
672 str.


Pamiętacie „Atlas chmur” – genialną książkę i trochę słabszy film na jej podstawie? Dziś chciałam Wam przedstawić Davida Mitchella w nowej odsłonie. Ci, którzy znają tamten tytuł, od razu mogą zgadywać, że po książkę „Czasomierze” można sięgać bez obaw. Nie bez kozery MAG wydał ją w serii „Uczta wyobraźni”. Tych prawie 700 stron to naprawdę wspaniała czytelnicza uczta, wielkie wyzwanie kończące się oddechem ulgi. Właśnie po takie książki chcemy sięgać, takie odkrywać. Mitchell jak dla mnie nie ma sobie równych, kolejny raz stworzył opowieść tak niesamowitą, wielowątkową i pełną zagadek, że mogłabym ją czytać i czytać, najlepiej gdyby ta historia nigdy nie dobiegła końca…

Opowieść ta skupia się wokół osoby Holly Sykes, która poznajemy jako zbuntowaną, do szaleństwa zakochaną nastolatkę, chwilę potem – ze złamanym sercem. Holly ucieka z domu, po drodze spotykając nieznajomą, starszą kobietę. To spotkanie na zawsze zmieni życie Holly, ale jaki sens miała prośba staruszki, dziewczyna zrozumie dopiero lata później, gdy sama będzie już matką. Dziewczyna nie jest jednak zwyczajną nastolatką – słyszy głosy Ludzi z Radia, ma dziwne wizje, skupia wokół siebie podejrzane istoty… Z nastoletnią Holly rozstajemy się, gdy jej rodziną wstrząsa wielka tragedia. Akcja kolejnych części książki, bo na takich kilka podzielono opowieść, skupia się już na następnych dziesięcioleciach. Mitchell, po mistrzowsku jak zwykle, oddaje narrację coraz to innym postaciom, rozgałęziając historię, wzbogacając ją o nowe wątki. Gdzieś jednak, w każdej tej odrębnej opowieści, pojawia się ona – Holly. Młoda kobieta, wyzwolona panna z dzieckiem, pewna siebie partnerka, ceniona pisarka czy chorująca, coraz starsza kobieta, która przeżyła swoje życie nie wiedząc, że obietnica sprzed lat położyła cień na jej życiu i wkrótce da o sobie znać. Inni ją obserwują, spotykają przypadkowo, albo ich życie na zawsze ulega zmianie, dzięki lub przez Holly. Zanim autor ponownie odda jej głos, minie trochę czasu….

Trudno opowiadać o czym jest ta książka, tyle w niej odrębnych historii, dramatów, odwiecznych prawd i druzgocących wniosków. „Czasomierze” porywają nas w szaloną podróż, począwszy od roku 1984, skończywszy na Ociemnionych czasach roku 2043. Mitchell potrafi budować napięcie, rozśmieszać i wzruszać jak nikt. Przywołuje postaci o silnych poglądach, jak dziennikarz Ed, pozwalając nam się do nich przywiązać, a potem brutalnie je odbiera. Narracja płynie jednak dalej, do głosu dochodzą kolejni bohaterowie, a każdy z nich ma swój mały świat – i jesteśmy szczęśliwcami, że możemy poznać choć jego cząstkę.

Jestem pod wrażeniem wyobraźni autora. Książka na długo zapadnie mi w pamięć. Ciężko mi ją do czegokolwiek porównać. Wielowątkowa, genialna, metafizyczna. Daje nam do myślenia, otwiera oczy i pokazuje co może stać się z ludzkością, jeżeli nie zawrócimy z obranej drogi. 

Po prostu trzeba przeczytać.

sobota, 12 marca 2016

Tom Michell: "Lekcje z pingwinem"

Autor: Po drugiej stronie... dnia marca 12, 2016 6 komentarze

Tom Michell:
"Lekcje z pingwinem"
Wydawnictwo Literackie
286 str

„Lekcje z pingwinem” – początkowo traktowałam tę książkę jako ciekawostkę, zwyczajną małą opowieść. Nawet nie wiem kiedy okazało się, że dałam się porwać urokowi Juana Salvado, cudem wyratowanego pingwina, i pokochałam go podobnie jak autor książki.

Historia nadzwyczajna, a jednak prawdziwa. Lata 70. Ubiegłego stulecia, Argentyna, i młody Anglik, który pragnie podróżować tak bardzo, że osiedla się w Ameryce Południowej, zostając nauczycielem. Pewnego dnia podczas spaceru obserwuje tragiczny widok – rzeź morskich stworzeń, umierających z powodu wycieku ropy. Wśród martwych ciał dostrzega pingwina, który jeszcze walczy o życie. Niewiele myśląc, pomaga mu wydostać się na ląd, a potem zabiera do pokoju hotelowego, by wyszorować z zabójczej ropy. Tak rodzi się niecodzienna przyjaźń pomiędzy zwierzęciem, które cudem uszło z życiem a młodzieńcem, który na swoje życie od teraz spojrzy na nowo.

Czytając o perypetiach Toma Mitchella, uczącego się codzienności w kraju owładniętym wewnętrznymi konfliktami i trudną sytuacją ekonomiczną, człowiek jednak czuje zazdrość: za tą niesamowitą przygodą, za poznaniem zupełnie innej kultury, za fantastycznymi uczniami i egzotycznym przyjacielem, zachowującym się zupełnie jak człowiek. Więź pomiędzy pingwinem a bohaterem jest jedyna w swoim rodzaju. Zwierzę pozwala także otworzyć się młodzieży, zamieszkującej akademik. Opiekowanie się pingwinem, karmienie go, wspólne pływanie  – to dla tych chłopców największy zaszczyt. Aż trudno uwierzyć, że taka historia mogła wydarzyć się naprawdę i trudno nie żałować, że nie przydarzyła się mnie :)

Książkę polecam oczywiście – świetnie napisana historia, która chwyta za serce. Zabawna, choć momentami szczera do bólu i wyciskająca łzy. Mitchell między wierszami przemyca swoją opinię na temat zagrożenia dla środowiska, jakie niesie ze sobą współczesny człowiek. Udowadnia też, że ludzie i zwierzęta mogą żyć w symbiozie. Oby więcej podobnych książek.

Nawiasem dodam, że książka zawiera czarno-białe szkice, przedstawiające gwiazdę tej opowieści. Autor do dziś nie może przeżyć, że nie zachowały się żadne fotografie Juana, ale dzięki tej książce przesympatycznego pingwina może poznać każdy z nas.

Książka ma swoją premierę 31 marca.
 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon